Re: Coś co łączy...
: 02 sty 2010, 15:56
a ja jestem koziorożcem i jakoś tego nie wiążę.
mogę tylko powiedzieć, że zbliżające się piekło zaczyna się w okolicach wątroba- woreczek żółciowy i mam najpierw takie dziwne charakterystyczne ssanie w tej okolicy, a często po bólu pojawia się wyjątkowo cuchnący stolec. próbowałem w tym kierunku zmierzać ponieważ w mojej rodzinie występuje dziedziczna kamica żółciowa (kamienie w przewodzie żółciowym), wujek mój również cierpiał na kbg i badania nic nie dawały. z 15 razy był na usg woreczka żółciowego ale któregoś dnia trafił na gościa zaraz po studiach i on znalazł u niego dość pokaźne kamienie. po operacyjnym usunięciu kamieni kbg ustały i od 8 lat ma spokój. teraz pytanie czy kbg pojawiały się powodowane mechanicznie przez kamicę (drażnienie nerwu, wydzielanie jakichś związków do krwi itp), czy powodem kbg był stres wywołany dolegliwościami żółciowymi (powinna pojawić się kolka wątrobowa przy takich dolegliwościach jednak nie pojawia się), a może nie ma to większego związku i zadziałało tutaj placebo.
mnie zaczęło zastanawiać to, że ulgę przynosi mi pozycja siedząca z mocnym pochyleniem do przodu (ucisk na przewód żółciowy), masaż okolicy przewodu żółciowego, nie bez znaczenia jest też dieta (ból pojawia się po wypiciu piwa [żółciopędne], podczas głodu [stąd pewno nocne ataki], przy jedzeniu kotletów mielonych i szeregu innych pokarmów, których nie będę wymieniał), ulga chwilowa przy beknięciu no i ten stolec (na jego skład i walory zapachowe ma wpływ żółć). swego czasu pomagało mi przyjmowanie hepatil (na wątrobę) ale przestało pomagać.
wojskowy lekarz, który jako pierwszy określił moje bóle jako klastrowe opisał zjawisko jako rozszerzone ponad normę naczynie włosowate w mózgu, które uciska neurony. potwierdził wtedy też, że kofeina potrafi pomóc ze względu na działanie skurczowe na naczynia włosowate.
na chwilę obecną brakuje mi koncepcji czego się chwytać ale jestem gotów sprawdzić nawet najbardziej absurdalne tropy w stylu zmienić szampon do włosów byle tylko uniknąć choćby jednego bólu ... jestem właśnie w fazie ataków i nocne manewry naprawdę mnie przerażają.
mogę tylko powiedzieć, że zbliżające się piekło zaczyna się w okolicach wątroba- woreczek żółciowy i mam najpierw takie dziwne charakterystyczne ssanie w tej okolicy, a często po bólu pojawia się wyjątkowo cuchnący stolec. próbowałem w tym kierunku zmierzać ponieważ w mojej rodzinie występuje dziedziczna kamica żółciowa (kamienie w przewodzie żółciowym), wujek mój również cierpiał na kbg i badania nic nie dawały. z 15 razy był na usg woreczka żółciowego ale któregoś dnia trafił na gościa zaraz po studiach i on znalazł u niego dość pokaźne kamienie. po operacyjnym usunięciu kamieni kbg ustały i od 8 lat ma spokój. teraz pytanie czy kbg pojawiały się powodowane mechanicznie przez kamicę (drażnienie nerwu, wydzielanie jakichś związków do krwi itp), czy powodem kbg był stres wywołany dolegliwościami żółciowymi (powinna pojawić się kolka wątrobowa przy takich dolegliwościach jednak nie pojawia się), a może nie ma to większego związku i zadziałało tutaj placebo.
mnie zaczęło zastanawiać to, że ulgę przynosi mi pozycja siedząca z mocnym pochyleniem do przodu (ucisk na przewód żółciowy), masaż okolicy przewodu żółciowego, nie bez znaczenia jest też dieta (ból pojawia się po wypiciu piwa [żółciopędne], podczas głodu [stąd pewno nocne ataki], przy jedzeniu kotletów mielonych i szeregu innych pokarmów, których nie będę wymieniał), ulga chwilowa przy beknięciu no i ten stolec (na jego skład i walory zapachowe ma wpływ żółć). swego czasu pomagało mi przyjmowanie hepatil (na wątrobę) ale przestało pomagać.
wojskowy lekarz, który jako pierwszy określił moje bóle jako klastrowe opisał zjawisko jako rozszerzone ponad normę naczynie włosowate w mózgu, które uciska neurony. potwierdził wtedy też, że kofeina potrafi pomóc ze względu na działanie skurczowe na naczynia włosowate.
na chwilę obecną brakuje mi koncepcji czego się chwytać ale jestem gotów sprawdzić nawet najbardziej absurdalne tropy w stylu zmienić szampon do włosów byle tylko uniknąć choćby jednego bólu ... jestem właśnie w fazie ataków i nocne manewry naprawdę mnie przerażają.