"lekarze"
: 23 lut 2010, 17:22
miałem ostatnio wątpliwą przyjemność o 3:00 w nocy szukać pomocy u lekarza. córka obudziła się ze swędzeniem na całym ciele i wymiotami. zapakowałem więc w auto i pomknąłem tam gdzie wydawało by się udzielą nam pomocy czyli klinika dziecięca na ligocie. po drodze oczywiście jeszcze przystanek na pawia
dojechaliśmy. najpierw dzwonienie celem obudzenia kogokolwiek na izbie przyjęć. obudził się ... zapytał o co loto zaczął wypełniać te ich papiery i zadzwonił po ... właściwie to nie wiem po kogo. przybył facecik, który przedstawił się jako "pediatra". zabrał to co wypełnił pan na "recepcji".
- o co chodzi ? - zapytał
- córka ma (wymieniłem objawy) i nie wiem co robić. - jeszcze spokojnie odpowiedziałem chociaż już mnie poirytował ton tego gościa i fakt, że wszystko ma już w papierach, które studiował przed chwilą.
- zapraszam - wskazał gabinet.
- słucham - powtórzył
nie zacytuję co pomyślałem, bo obiecałem nie używać wulgaryzmów na forum nawet wykropkowanych. przecież przed chwilą o tym mówiłem.
- jak już mówiłem (powtórzyłem co mnie sprowadza mimo narastającej irytacji)
- acha ... ale temperatury wysokiej nie ma ? - zapytał z tonem złośliwości (jak by gadał z debilem)
- nie - (moją irytację powstrzymuje tylko spojrzenie na cierpiącą córkę, więc poniżając się do maxa postanowiłem przez to przebrnąć)
- rozumiem - powoli powiedział jak by do siebie - a może jakiś silny ból ? - z ironicznym uśmiechem zapytał zerkając na mnie
- nie bólu silnego też nie ma
- to może chociaż duszności ?
- nie panie doktorze, duszności również nie ma - już mi spojrzenie na córkę, która czeka na jakieś badanie nie wystarcza, czuję, że zaraz ktoś będzie musiał udać się do skrzydła urazowego (chociaż jeszcze spokojnie odpowiadam choć w oczach mi ciemnieje i oddech staje się ciężki)
- to po co pan chce córkę położyć do szpitala ? - zapytał ze stoickim spokojem przesłuchujący
- nie chcę położyć córki do szpitala tylko szukam pomocy lekarskiej - odpowiedziałem już dysząc, bo widzę, że córce zbiera się na płacz.
- od tego jest pogotowie, a pan przyjechał do szpitala - z uśmiechem zakomunikował nkwdzista
NIE WYTRZYMAŁEM !!
- przyjechałem do miejsca, w którym spodziewałem się otrzymać pomoc dla córki - zacząłem wstawać i ogromną siłą woli utrzymywałem resztę ciała przed utrwaleniem tego uśmiechu na (powinno być w tym miejscu wiecie co) facjacie bolka - szukałem lekarza ale najwyraźniej pomyliłem się - chciał coś powiedzieć ale zanim wydobył z siebie głos uniosłem ton swojego głosu i zabarwiłem nutą nie znoszącą jakiegokolwiek sprzeciwu i wreszcie uśmieszek zniknął - jak bym chciał się wygadać to bym zadzwonił na telefon zaufania, jak będę potrzebował rzeźnika to pojadę do masarni, jak będę chciał bułkę to pójdę do piekarni, a ja POTRZEBUJĘ lekarza, proszę wybaczyć, chyba się pomyliłem, bo trafiłem do kostnicy i całe szczęście, że w porę się zorientowałem, bo pewno gdzieś tu macie pawulon.
nie wiem czy coś mówił czy nie, bo zaczęło mi ciemnieć w oczach, a znam ten stan i postanowiłem się szybko ewakuować z córką. chwyciłem więc córkę za rękę i wyszedłem butem otwierając drzwi ...
udałem się błyskawicznie na pogotowie do katowic gdzie w końcu przyjęli mi córkę.
fakt nie znam tych zmieniających się co chwilę przepisów i nie zwalnia mnie to z udania się na pogotowie, z którego kiedyś odesłano mnie właśnie na ligotę.
czy to jednak zwalnia kogoś z bycia lekarzem ? chyba, że faktycznie na odczepnego dali sprzątacza co by nas spławił ... nadal mam przed oczami cierpiące dziecko i pana, który ze stoickim spokojem zajmuje mi czas ... mógł chociaż zapytać czy dziecko jest do przyjęcia do szpital i odesłać od razu na pogotowie. już nie wspomnę tego, że ja bym dał coś dziecku co by mu ulżyło w cierpieniu (w końcu chciałem pediatry) i odesłał na pogotowie. niestety mnie by honor nie pozwolił na takie traktowanie cierpiących ludzi ...
będę pierwszą osobą, która przy żądaniu podwyżki tych (wiecie co tu miało być) wyjdzie z transparentem, że jak im nie pasuje niech (wiecie co) "idą" męczyć ludzi w innych krajach.
jeżeli kogoś rażą również odnośniki domyślne do słów zabronionych to wybaczcie i nie mówcie, że się da inaczej BO SIĘ NIE DA i strasznie mnie świerzbiło, żeby napisać wprost i to bez kropkowania, bo to już przeszło moje możliwości pojmowania świata ...
dojechaliśmy. najpierw dzwonienie celem obudzenia kogokolwiek na izbie przyjęć. obudził się ... zapytał o co loto zaczął wypełniać te ich papiery i zadzwonił po ... właściwie to nie wiem po kogo. przybył facecik, który przedstawił się jako "pediatra". zabrał to co wypełnił pan na "recepcji".
- o co chodzi ? - zapytał
- córka ma (wymieniłem objawy) i nie wiem co robić. - jeszcze spokojnie odpowiedziałem chociaż już mnie poirytował ton tego gościa i fakt, że wszystko ma już w papierach, które studiował przed chwilą.
- zapraszam - wskazał gabinet.
- słucham - powtórzył
nie zacytuję co pomyślałem, bo obiecałem nie używać wulgaryzmów na forum nawet wykropkowanych. przecież przed chwilą o tym mówiłem.
- jak już mówiłem (powtórzyłem co mnie sprowadza mimo narastającej irytacji)
- acha ... ale temperatury wysokiej nie ma ? - zapytał z tonem złośliwości (jak by gadał z debilem)
- nie - (moją irytację powstrzymuje tylko spojrzenie na cierpiącą córkę, więc poniżając się do maxa postanowiłem przez to przebrnąć)
- rozumiem - powoli powiedział jak by do siebie - a może jakiś silny ból ? - z ironicznym uśmiechem zapytał zerkając na mnie
- nie bólu silnego też nie ma
- to może chociaż duszności ?
- nie panie doktorze, duszności również nie ma - już mi spojrzenie na córkę, która czeka na jakieś badanie nie wystarcza, czuję, że zaraz ktoś będzie musiał udać się do skrzydła urazowego (chociaż jeszcze spokojnie odpowiadam choć w oczach mi ciemnieje i oddech staje się ciężki)
- to po co pan chce córkę położyć do szpitala ? - zapytał ze stoickim spokojem przesłuchujący
- nie chcę położyć córki do szpitala tylko szukam pomocy lekarskiej - odpowiedziałem już dysząc, bo widzę, że córce zbiera się na płacz.
- od tego jest pogotowie, a pan przyjechał do szpitala - z uśmiechem zakomunikował nkwdzista
NIE WYTRZYMAŁEM !!
- przyjechałem do miejsca, w którym spodziewałem się otrzymać pomoc dla córki - zacząłem wstawać i ogromną siłą woli utrzymywałem resztę ciała przed utrwaleniem tego uśmiechu na (powinno być w tym miejscu wiecie co) facjacie bolka - szukałem lekarza ale najwyraźniej pomyliłem się - chciał coś powiedzieć ale zanim wydobył z siebie głos uniosłem ton swojego głosu i zabarwiłem nutą nie znoszącą jakiegokolwiek sprzeciwu i wreszcie uśmieszek zniknął - jak bym chciał się wygadać to bym zadzwonił na telefon zaufania, jak będę potrzebował rzeźnika to pojadę do masarni, jak będę chciał bułkę to pójdę do piekarni, a ja POTRZEBUJĘ lekarza, proszę wybaczyć, chyba się pomyliłem, bo trafiłem do kostnicy i całe szczęście, że w porę się zorientowałem, bo pewno gdzieś tu macie pawulon.
nie wiem czy coś mówił czy nie, bo zaczęło mi ciemnieć w oczach, a znam ten stan i postanowiłem się szybko ewakuować z córką. chwyciłem więc córkę za rękę i wyszedłem butem otwierając drzwi ...
udałem się błyskawicznie na pogotowie do katowic gdzie w końcu przyjęli mi córkę.
fakt nie znam tych zmieniających się co chwilę przepisów i nie zwalnia mnie to z udania się na pogotowie, z którego kiedyś odesłano mnie właśnie na ligotę.
czy to jednak zwalnia kogoś z bycia lekarzem ? chyba, że faktycznie na odczepnego dali sprzątacza co by nas spławił ... nadal mam przed oczami cierpiące dziecko i pana, który ze stoickim spokojem zajmuje mi czas ... mógł chociaż zapytać czy dziecko jest do przyjęcia do szpital i odesłać od razu na pogotowie. już nie wspomnę tego, że ja bym dał coś dziecku co by mu ulżyło w cierpieniu (w końcu chciałem pediatry) i odesłał na pogotowie. niestety mnie by honor nie pozwolił na takie traktowanie cierpiących ludzi ...
będę pierwszą osobą, która przy żądaniu podwyżki tych (wiecie co tu miało być) wyjdzie z transparentem, że jak im nie pasuje niech (wiecie co) "idą" męczyć ludzi w innych krajach.
jeżeli kogoś rażą również odnośniki domyślne do słów zabronionych to wybaczcie i nie mówcie, że się da inaczej BO SIĘ NIE DA i strasznie mnie świerzbiło, żeby napisać wprost i to bez kropkowania, bo to już przeszło moje możliwości pojmowania świata ...