Wakacje'09
: 09 lip 2009, 14:13
Tak mi przyszło do głowy aby podzielić się z Wami najlepszymi chwilami z moich tegorocznych wakacji:
1. Druga co do ważności wakacyjna atrakcja była taka, że w połowie pobytu nad M. Czerwonym miałem ostatni atak klasterka (i tak trzymał w tym roku wyjątkowo długo).
2. Najfajniejsza atrakcja była taka: nurkuję na czerwonomorskich rafach od 5 lat, ale dopiero w tym roku .................: spotkałem pod woda DELFINY
I to nie byle co, ale całą rodzinkę
To był ostatni nurek, przedostatni dzień wakacji - dokładnie 30 czerwca ok godz. 13:30.
Nurkujemy z łodzi, 10 km od brzegu pomiędzy Hurghadą, a El Gouną, na rafie Sahab El Erg. Nurkuję w parze z moją ślubną, w grupie jeszcze kilku rodaków w różnych stron ojczystej ziemi. Miałem trochę obaw o zachowanie partnurki bo miała 13 m-cy przerwy w nurkowaniu (nie wiedzieć czemu od 2 lat nie daje się namówić na nurkowanie w naszych zimnych nieprzejrzystych polskich wodach ). Pod wodą obawy o jej zachowanie się rozwiały (tego się nie zapomina podobnie jak jazdy na rowerze). Płyniemy .... trochę nuda: może to zabrzmi pretensjonalnie ale po kilkudziesiątym razie nawet rafy zaczynają lekko przynudzać. Tym bardziej, że kilka poprzednich dni mocno wiało, morze się wzburzyło, podniosło osady i przejrzystość wody miast typowo egipskich 30m wynosiła ok. 17-20m. No wiec płyniemy oglądamy jakąś ośmiornice, 3 napoleony, kilka błazenków, kolorowe korale i nagle ... na granicy widoczności widze ok. 3-4 metrowy cień. Yes, yes, yes!!! Spełniło się moje marzenie (myślę) spotkałem pod wodą rekina (przy okazji hollywodzkie legendy o rekinach są nieprawdziwe - 1000 razy łatwiej złapać w Polsce śmiertelnego kleszcza w krzakach niż ucierpieć od rekina w Egipcie - tym bardzej, że te ze "Szczęk" w M. Czerwonym się nie pokazują). Przyglądam się - jakiś dziwny ten rekin, się rusza zamiast na boki to w górę i w dół? To DELFIN Zatrzymaliśmy się, i tu wyszła wyższość mojej partnurki nad pozostałymi rodakami. Pod wodą najtrudniejsze jest "nic nie robienie" czyli zawiśniecie w toni bez ruchu, bez opadania na dno czy niekontrolowanego wynurzania. Moja Pani już to potrafi, pozostali rodacy niestety nie - zaczeli pływać wkoło i jak mi się wydawało spłoszyli pana Delfina. Zdążyłem tylko zaobserwować, że miał mnóstwo blizn na plecach. Potem okazało się jak sądzę, że Pan Delfin był szefem rodzinki i przypłynął na zwiady, czy aby nie jesteśmy niebezpieczni. Po chwili przypłyneła cała rodzina: 6 szt. ok. 3m dorosłych i jeden ok. 50cm młody. Po powrocie do domu doczytałem, że delfini noworodek ma właśnie ok. 50cm. Moje pokolenie pewnie pamięta francuską kreskówkę pt. "Delfin Um" - ten mały też był biały .
Pływały sobie te delfiny wokół nas (mają niesamowite oczy - jakieś takie inteligentne) przez jakieś 10min. Niesamowite stworzenia. Potem odpłyneły, nam kończyło się powietrze i wróciliśmy na łódź. Żałowałem, że nie zabrałem pod wodę aparatu .... a tu nagle przy łodzi zaczeły się delfinie baraszkowania i wyskoki z wody - trwało to kilkadziesiąt sek. i zdążyłem zrobić tylko parę zdjęć.
Tak przebiegało moje najlepsze w życiu nurkowanie, bo primo: Żona okazała się najlepszym nurkiem wśród 6-osobowej głownie męskiej grupy (była jedyną kobietą), secundo: DELFINY .....
Na zdjęciu pod wodą widać kilka cieni - to pozostała część delfiniej rodzinki.
pozdrowienia
1. Druga co do ważności wakacyjna atrakcja była taka, że w połowie pobytu nad M. Czerwonym miałem ostatni atak klasterka (i tak trzymał w tym roku wyjątkowo długo).
2. Najfajniejsza atrakcja była taka: nurkuję na czerwonomorskich rafach od 5 lat, ale dopiero w tym roku .................: spotkałem pod woda DELFINY
I to nie byle co, ale całą rodzinkę
To był ostatni nurek, przedostatni dzień wakacji - dokładnie 30 czerwca ok godz. 13:30.
Nurkujemy z łodzi, 10 km od brzegu pomiędzy Hurghadą, a El Gouną, na rafie Sahab El Erg. Nurkuję w parze z moją ślubną, w grupie jeszcze kilku rodaków w różnych stron ojczystej ziemi. Miałem trochę obaw o zachowanie partnurki bo miała 13 m-cy przerwy w nurkowaniu (nie wiedzieć czemu od 2 lat nie daje się namówić na nurkowanie w naszych zimnych nieprzejrzystych polskich wodach ). Pod wodą obawy o jej zachowanie się rozwiały (tego się nie zapomina podobnie jak jazdy na rowerze). Płyniemy .... trochę nuda: może to zabrzmi pretensjonalnie ale po kilkudziesiątym razie nawet rafy zaczynają lekko przynudzać. Tym bardziej, że kilka poprzednich dni mocno wiało, morze się wzburzyło, podniosło osady i przejrzystość wody miast typowo egipskich 30m wynosiła ok. 17-20m. No wiec płyniemy oglądamy jakąś ośmiornice, 3 napoleony, kilka błazenków, kolorowe korale i nagle ... na granicy widoczności widze ok. 3-4 metrowy cień. Yes, yes, yes!!! Spełniło się moje marzenie (myślę) spotkałem pod wodą rekina (przy okazji hollywodzkie legendy o rekinach są nieprawdziwe - 1000 razy łatwiej złapać w Polsce śmiertelnego kleszcza w krzakach niż ucierpieć od rekina w Egipcie - tym bardzej, że te ze "Szczęk" w M. Czerwonym się nie pokazują). Przyglądam się - jakiś dziwny ten rekin, się rusza zamiast na boki to w górę i w dół? To DELFIN Zatrzymaliśmy się, i tu wyszła wyższość mojej partnurki nad pozostałymi rodakami. Pod wodą najtrudniejsze jest "nic nie robienie" czyli zawiśniecie w toni bez ruchu, bez opadania na dno czy niekontrolowanego wynurzania. Moja Pani już to potrafi, pozostali rodacy niestety nie - zaczeli pływać wkoło i jak mi się wydawało spłoszyli pana Delfina. Zdążyłem tylko zaobserwować, że miał mnóstwo blizn na plecach. Potem okazało się jak sądzę, że Pan Delfin był szefem rodzinki i przypłynął na zwiady, czy aby nie jesteśmy niebezpieczni. Po chwili przypłyneła cała rodzina: 6 szt. ok. 3m dorosłych i jeden ok. 50cm młody. Po powrocie do domu doczytałem, że delfini noworodek ma właśnie ok. 50cm. Moje pokolenie pewnie pamięta francuską kreskówkę pt. "Delfin Um" - ten mały też był biały .
Pływały sobie te delfiny wokół nas (mają niesamowite oczy - jakieś takie inteligentne) przez jakieś 10min. Niesamowite stworzenia. Potem odpłyneły, nam kończyło się powietrze i wróciliśmy na łódź. Żałowałem, że nie zabrałem pod wodę aparatu .... a tu nagle przy łodzi zaczeły się delfinie baraszkowania i wyskoki z wody - trwało to kilkadziesiąt sek. i zdążyłem zrobić tylko parę zdjęć.
Tak przebiegało moje najlepsze w życiu nurkowanie, bo primo: Żona okazała się najlepszym nurkiem wśród 6-osobowej głownie męskiej grupy (była jedyną kobietą), secundo: DELFINY .....
Na zdjęciu pod wodą widać kilka cieni - to pozostała część delfiniej rodzinki.
pozdrowienia