Osoby, które zadeklarowały członkostwo w Stowarzyszeniu Chorych na Klasterowe Bóle Głowy, prosimy o opłacenie składki członkowskiej (60zł) za rok 2024.
Stowarzyszenie Chorych na Klasterowe Bóle Głowy
Bank PKO BP - Nr 93 1020 4391 0000 6102 0157 5935
Tytułem: składka członkowska 2024
Uwaga! Jeśli wpłacacie składkę w czyimś imieniu, z czyjegoś konta lub wpłacacie na poczcie, wpiszcie w tytule wpłaty imię i nazwisko osoby, której wpłata dotyczy.

Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Jak to wygląda u każdego z nas, jak sobie radzimy, problemy, trudności, zwycięstwa, pytania.
jadek
Zainteresowany
Posty: 145
Rejestracja: 04 wrz 2008, 17:02

Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: jadek »

Drodzy Przyjaciele!

Poniżej przeczytacie kilka słów na powyższy temat. Podzieliłem się nim z prof. Adamem Stępniem, a teraz zgodnie z moim pragnieniem, aby komuś choć trochę pomóc, a także po uzyskaniu Imprimatur :) profesora, dzielę się z Wami:

W zmaganiach z klasterowym bólem głowy, który zagościł w moim życiu w 2007 roku, oprócz przyjmowania przepisywanych przez lekarzy leków stosowałem także „domowe metody”, które odkrywałem dzięki moim przyjaciołom sam lub. Pierwszą rzeczą, która – jak zauważyłem – pomagała „rozwiać” tlący się ból, polecaną mi przez prof. Adama Stępnia, była kawa. Inną pomocą natury było zimno – np. kiedy ból dopadał mnie w zimie, szedłem na spacer wzdłuż Wisły w czasie mrozu, co uśmierzało ból. W późniejszym czasie jeden z przyjaciół widząc mnie w czasie bólu, zrobił mi kompres ze ściereczki nasączonej zimną wodą, który przykładałem na kark i za uszy, co również sprawiało, że ból stawał się mniejszy. Unikałem też określonych pokarmów, po których ból często występował, takich jak czerwone wino, piwo, orzechy, cytrusy, sery żółte, przetwory z pomidorów. Podobnie rzecz miała się z unikaniem silnych zapachów, np. perfum. Również kiedy ból zaczynał się rano i budził mnie, wstawałem od razu, ponieważ zauważyłem, że zarówno za długi sen (za krótki – też), jak i pozycja leżąca sprzyjają rozwijaniu się bólu. Inny przyjaciel w czasie bólu po prostu ze mną rozmawiał, tak jakbym był w pełni sił, co pomagało w przeczekaniu bólu. Zresztą – wszelkie doraźne metody na przerwanie bólu nie znosiły go na tak długi czas, jak właśnie przeczekanie go, a potem odpoczynek, najlepiej „przespanie się” przez kilka kwadransów. Raz miało też miejsce coś, czego – mam nadzieję – nie zapomnę do końca życia. W czasie bardzo silnego bólu zadzwoniła do mnie moja Mama i przeczytała swój wiersz. Dokładnie w momencie zakończenia wypowiadania ostatniego słowa wiersza ból minął, ale w wyjątkowy sposób, bo po prostu „urwał się” i czułem się tak, jakby w ogóle go przed chwilą nie było (zazwyczaj zaś po najsilniejszym bólu tlił się jeszcze mniejszy i czułem się bardzo wyczerpany). Czemu piszę w czasie przeszłym? Ponieważ od 14 lutego 2016 r. ból większy niż w stopniu 1,5 (w skali od 1 do 10, którą stosuję do określania siły bólu, gdzie 10 to największy ból, i w ramach której bólowi przyznawałem czasem 11 punktów), nie pojawia się u mnie. Przed tą datą ok. 3 tygodnie byłem na poleconej w związku z bólami przez kolejnego z przyjaciół diecie – jadłem samą kaszę jaglaną (na początku diety dodawałem jeszcze warzywa), z małym dodatkiem masła i piłem tylko wodę. Oczywiście wciąż staram się unikać tego, co sprzyjało dolegliwościom, ale wiele razy przekonałem się, że np. spożycie wspomnianych wyżej pokarmów nie skutkuje nimi. Mam nadzieję, że moje refleksje będą mogły jakoś przyczynić się do pomocy innym w zmaganiu się z zespołem Hortona. Korzystając z okazji dziękuję wszystkim lekarzom i innym osobom za wszelką udzieloną mi pomoc. W sposób szczególny dziękuję osobom związanym ze Stowarzyszeniem Chorych na Klasterowe Bóle Głowy, dzięki którym doświadczyłem, że nie jestem z takimi trudnościami sam i że z „klastrem” można żyć, co – dając mi nadzieję – podkreślił też na początku opisanej przeze mnie drogi lekarz, który zdiagnozował u mnie tę chorobę.

Z franciszkańskim pozdrowieniem
Pokój i dobro!
Janusz Dobrzyński OFS

PS. Wszystkim osobom z klasterowymi bólami głowy i innym polecam również film „Horton słyszy Ktosia” :)
jadek
Zainteresowany
Posty: 145
Rejestracja: 04 wrz 2008, 17:02

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: jadek »

No i ciąg dalszy tego świadectwa:

Klaster wrócił około miesiąc temu. W pierwszym kilkunastu, może 20 dniach nie był ciężki, więc funkcjonowałem w miarę zwyczajnie, jednak potem bardziej zaczął dawać się we znaki. Zgodnie z radą neurologa wdrożyłem leki, kaszę na razie w związku z lakmi odradził, więc po prostu jest teraz ważnym, ale nie jedynym składnikiem mojej diety (dziś zrobiłem pyszne kotlety z kaszy, piszcie jeśli chcielibyście przepis :) Po wdrożeniu leków kilka dni było duuuużo lepiej, dziś znów klaster dał mi się we znaki, ale minął, odespałem go i jest OK. No i jakoś - pewnie podobnie jak Wy - staram się iść do przodu. I pamiętać, że "mam problem, ale nie jestem moim problemem". Czyli cieszyć się z tego, co jest radosne w moim życiu. Choć w czasie bólu to oczywiście niełatwe...
A jutro światowy dzień chorego, więc podzielę się z Wami jeszcze tym, że wiele razy pomógł mi sakrament namaszczenia chorych. Warto o nim pomyśleć.

Pozdrawiam!
Janusz
Awatar użytkownika
Pablo
Site Admin
Posty: 152
Rejestracja: 29 paź 2008, 10:16

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Pablo »

Oby szybko Ci przeszło. Jak ktoś ma przez lata wypraktykowane metody to jest łatwiej jednak. U mnie od kilku lat (!!!) spokój. Kilka razy w roku straszaki jakieś i to wszystko, do kulminacji nie dochodzi. Pozdrówka.
jadek
Zainteresowany
Posty: 145
Rejestracja: 04 wrz 2008, 17:02

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: jadek »

Dziękuję i życzę żeby ten dobry czas u Ciebie nie ustawał :)
Awatar użytkownika
gnatek
Przewodnik
Posty: 994
Rejestracja: 26 paź 2008, 19:42

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: gnatek »

ooo Janusz, jakby więcej zmian u Ciebie. nie tylko kaszka w diecie. ale fajnie, każdy szuka, rozgląda się. kombinuje coś ze swym życiem i różnie to nam wychodzi. a Ty masz już wszystko wyprostowane :) zazdroszczę. a do kotlecików jeszcze wrócimy :P ciepło pozdrawiam
Liliana
w Temacie
Posty: 390
Rejestracja: 29 gru 2014, 14:12

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Liliana »

Masz Januszu swoje sposoby na klastera (przegadanie, spacer na powietrzu, dieta) i cieszyć się należy jeśli są skuteczne :)
Pozdrawiam serdecznie.
jadek
Zainteresowany
Posty: 145
Rejestracja: 04 wrz 2008, 17:02

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: jadek »

Ad post Gnatka:

Dopóki żyjemy na tym świecie to to prostowanie będzie trwało :) Ale pozytywne jest to, że Pan Bóg potrafi pisać prosto po pokrzywionych przez nas liniach naszego życia :) O ile Mu na to staramy się pozwalać.

Również pozdrawiam wszystkich odpowiadających i czytających :)
Aga_walczy
Nowka
Posty: 3
Rejestracja: 14 maja 2019, 09:37

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Aga_walczy »

Chciałam podzielić się moim próbami walki z klasterem. Jestem młodą mamą i nie wyobrażałam sobie ataków w chwili kiedy mam małe dziecko przy sobie. Niestety ataki powróciły. Dwa lata temu sprawdziło się u mnie uciskanie skroni, w miejscu gdzie czujemy ból, najlepiej jeśli ktoś robi te uciski osobie z atakiem. Ja zaczynam uciskanie i masowanie w chwili jak już czuję, że atak się zbliża. A pomoc męża przy uciskaniu jeszcze szybciej uśmierza ból. Ostatnio atak trwał tylko 15 minut. Nie wiem czy ma to jakiś wpływ na to ale chciałam przekazać moje doświadczenie z nadzieją że komuś to pomoże.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 29 maja 2019, 06:36 przez Aga_walczy, łącznie zmieniany 1 raz.
Dan
Nowicjusz
Posty: 78
Rejestracja: 18 maja 2009, 06:40

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Dan »

Aga, skoro uciskanie źródła bólu Ci pomaga pomyśl o jakimś dobrym specjaliście od terapii manualnej, tzw. kręgarzu. Ale oczywiście z wykształceniem medycznym. Jak coś to mogę polecić świetnego fachowca w Warszawie.
Aga_walczy
Nowka
Posty: 3
Rejestracja: 14 maja 2019, 09:37

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Aga_walczy »

Dzięki, bardzo chętnie skorzystam z pomocy bo dziś było na prawdę ciężko, myślałam że ataki już mijają bo były coraz słabsze ale dziś trzymało mnie dwie godziny. Ogólnie borykam się z problemem klaserów od kilkunastu lat. Początki były fatalne bo żaden lekarz neurolog nie zdiagnozował mi klasterów a ja garściami pożerałam leki przeciwbólowe przeróżne od Apapu po leki na padaczkę a nawet zastrzyki by szybciej uśmierzyć ból.
Ostatnio zmieniony 29 maja 2019, 06:32 przez Aga_walczy, łącznie zmieniany 1 raz.
Liliana
w Temacie
Posty: 390
Rejestracja: 29 gru 2014, 14:12

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Liliana »

Aga, wszystkie sposoby są dobre, powodzenia! Nie daj się, trzymam kciuki! :)
Pozdrawiam serdecznie.
Aga_walczy
Nowka
Posty: 3
Rejestracja: 14 maja 2019, 09:37

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Aga_walczy »

Gdy pisałam powyższe posty byłam na początku ataku, teraz po trzech tygodniach codziennego bólu stwierdzam że nie ma domowego sposobu na przerwanie ataku, on po prostu minie sam, szybciej lub później i to nie z naszego działania a po prostu najzwyczajniej w świecie się skończy. Ja tylko mam cichą nadzieję że to już końcówka bo bóle nam już trzeci tydzień a nigdy dłużej nie miałam. A z chorobą borykam się już z 15 lat. Niektórzy piszą o okładach ciepłych, zimnych, kawie, masażach.... jeśli przynosi to ulgę to jestem w 90% przekonana że to ból po prostu mija że kończy się atak. Próbuję wszystkich tych sposobów żeby nie było bo przy ataku człowiek chce zrobić wszystko by ból minął. Czasem nawet klęcząc kładę głowę na podłodze i bujam się bo akurat to mi przynosi ulgę. Pewnie wygląda to śmiesznie lub dziwnie no ale cóż... Testuję teraz te ciepłe okłady i spróbuję faktycznie w okresie wiosny starać się nie przewiac głowy. Teraz trzy tygodnie temu przewiało mnie na spacerze z dzieckiem bo bardzo wiało a ja nie wzięłam czapki. Może i to jest przyczyna. Kiedyś miałam remisję na 4 lata i myślałam że już nie wróci ale klaster wrócił... Jedyne co zauważyłam to to że w okresie 4-letniej remisji prowadziłam bardzo zdrowy tryb życia, dieta i dużo sportu. Poza tym dodam z obserwacji przez te kilkanaście lat, że bóle atakują na wiosnę (maj) i zwykle miewałam w tym okresie bardziej stresujące momenty w życiu (wymienię po kolei: ogrom nauki w liceum przed końcem roku, matura, potem ogrom pracy i większy stres i presją szefa, poronienie, które strasznie przeżyłam, a po porodzie kolejnego dziecka przemęczenie i stres związany z wizytą dziecka w szpitalu). Także tracę nadzieję, że ból całkowicie opuści moje życie a teraz jest szczególnie uciążliwy bo w nocy muszę zajmować się moim Maleństwem i serce mi pęka kiedy moje dziecko płacze w nocy z głodu a ja muszę zwalczyć ból... Bo z nim nie daję rady. Całe szczęście mam do pomocy męża. Ogólnie katastrofa z tym klasterem.
Dan
Nowicjusz
Posty: 78
Rejestracja: 18 maja 2009, 06:40

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Dan »

No musisz się jakoś ratować farmaceutykami. W końcu minie. Wszyscy wiemy jak to jest.
Liliana
w Temacie
Posty: 390
Rejestracja: 29 gru 2014, 14:12

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Liliana »

Witaj Aga :)
Wierz mi, klastery nie są katastrofą. Owszem, wszyscy wiemy, że to francowata zmora, ale... mija! :) I to jest najważniejsze i tego się trzymajmy!!!
Zawsze w "tych" chwilach czepiam się myśli, że mam ręce, mam nogi, ogólnie jestem zdrowa, mam rodzinę, a ból przecież się skończy, bo "...po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój..." Nawet jeśli występuje 5x/dobę. Staram się, w każdy możliwy sposób, złagodzić ból, ale tak jak Ty wiem, że go nie zatrzymam, sam musi minąć. I mija.
Uszy do góry, pokonamy tego zmora!
Pozdrawiam serdecznie :)
Awatar użytkownika
piter
Przewodnik
Posty: 686
Rejestracja: 12 lis 2006, 09:05

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: piter »

....sama " walka ze stresem " ...ok :wink:
Gorzej jak się go zwalczy , bo co dalej jakby łeb dalej nap....... :|
Qba
Nowka
Posty: 10
Rejestracja: 12 kwie 2017, 13:10

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Qba »

Moim domowym sposobem zaczyna być dieta antyhistaminowa, wiem że są wątki na ten temat. Ale zauważyłem, że po spożyciu danych produktów zaczyna mnie boleć głowa, zaczyna się klaster, tak miałem po zjedzeniu np. ogórka kiszonego (wszelkie kiszonki są wyłączone przy diecie), cały dzień miałem spokój, a po zjedzeniu po kilku godzinach atak, była wtedy 3 w nocy, zastrzyk z sumatryptanu pomógł do godziny 10 rano, rano śniadanie (bułka, kiełbasa, ser żółty, pomidor - wszystko co zwiększa histaminę) znowu zastrzyk i kolejny atak 23. Od tygodnia jestem na tej diecie i od tygodnia nie mam ataków :shock:
Wiem, że jest opcja że najzwyczajniej ataki ustąpiły ale.... może to zadziałało. Zaszkodzić na pewno nie zaszkodzi, natomiast jestem alergikiem, uczulony na wszelkie pyłki, sryłki itp. jak i na owady (jak meszka ugryzie w łydkę to puchnie mi aż do uda, o osie nie wspominając).

Może faktycznie jest to jakiś kierunek, aby ograniczyć przyjmowanie wszelkiej chemii.

P.S. przy okazji kilka kilogramów się pozbędę. :D
Awatar użytkownika
Olek
Site Admin
Posty: 999
Rejestracja: 04 paź 2006, 13:28

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Olek »

Qba pisze: 20 lip 2022, 12:31
Może faktycznie jest to jakiś kierunek, aby ograniczyć przyjmowanie wszelkiej chemii.

P.S. przy okazji kilka kilogramów się pozbędę. :D
Czesc, Jak pomoglo to dobrze. Jak jestes zadowolony to jeszcze lepiej!!!!

Te kilogramy tez jest cos :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Pozdrawiam
Qba
Nowka
Posty: 10
Rejestracja: 12 kwie 2017, 13:10

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Qba »

Witajcie, wczoraj dla rodzinki kupiłem pizze, skusiłem się na 2 kawałki (małe były), to było o godzinie 19:00, godzina 23:00 czuje że się zaczyna. Było tydzień luzu (tydzień na diecie) i dupa, klaster wrócił, od razu strzał z sumatryptanu i jakoś przeszło. Obudziłem sie o 6:00 dzisiaj z rozpoczynającym się bólem, a został mi ostatni strzał z sumatryptanu i szkoda mi było z niego korzystać, tym bardziej że jeszcze musze w pracy wytrzymać 8h, więc wziąłem okład z zamrażarki i po 20 minutach ból ustąpił (przykładałem do oka, w kierunku skroni i ucha), potem trochę na kark. Będę kontynuował dietę, lecz bez podobnych wyskoków typu pizza itp. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Qba
Nowka
Posty: 10
Rejestracja: 12 kwie 2017, 13:10

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: Qba »

Dzień dobry, witajcie 8) w czerwcu minie rok od ostatnich ataków, zaczęły się w lipcu a skończyły we wrześniu, trwało to ok 10 tygodni. Może to dieta antyhistaminowa, a może nie, zobaczymy w tym roku co to będzie. Obecnie nie jestem na diecie, ale szykuję się do niej, zbroję się na kolejne ataki. Ludzie z otoczenia mówią mi, że sobie wmawiam itd, ale oni nie rozumieją tego. Ale chciałbym wrócić do diety, tydzień temu zrobiłem badania krwi - DAO (diaminooksydaza) - to jest enzym rozkładający histaminę w organizmie, to tak w skrócie) Widełki oscylują w granicach od 14 do 33. Ile mi wyszło ??? Miałem 7,4 IU/ml , czyli grubo za mało enzymu DAO.
Może ktoś z was robił podobne badania? Ciekawe jakie mielibyście wyniki, skoro cierpimy na to samo.
W każdym razie idę tym tropem, tropem jedzenia.
Awatar użytkownika
piter
Przewodnik
Posty: 686
Rejestracja: 12 lis 2006, 09:05

Re: Moje domowe sposoby w zmaganiach z klastrem

Post autor: piter »

Dobry pomysł .
ODPOWIEDZ