Mój klaster
: 08 wrz 2014, 10:19
Witam,
nigdy nie byłem u lekarza, ale po pięcioletnich bólach, które wyglądają w ten sam sposób mogą z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że cierpię na klasterowy ból głowy. Bóle pojawiają się różnie, czasami trwają po dwa tygodnie, czasami po kilka miesięcy. W czasie każdego epizodu pojawiają się bóle zarówno słabe, jak i mocne. Nie wiem, jak oceniać skalę bólu, ale jeśli według skali bólu zamieszczonej na stronie internetowej myślę, że było to 9. Oczywiście nie jestem w stanie nic robić, mogę tylko jęczeć i płakać. Nie chodziłem do lekarza, bo studiowałem i gdy dopadał mnie ból to po prostu nie szedłem na zajęcia, co nie wiązało się z żadnymi konsekwencjami. Jakoś nigdy nie miałem zaufania do lekarzy, nie wierzyłem że mogliby mi pomóc. Kiedyś miałem stwierdzoną jaskrę i myślałem, że to przez to boli mnie głowa. Poszedłem podczas ataku zmierzyć ciśnienie w oku, wszystko w normie. Potem następni okuliści stwierdzili, że jaskry jednak nie mam, a więc zacząłem szukać innej przyczyny. Tak doszedłem do klasterowego bólu głowy. Teraz jednak skończyłem studia, ból powrócił, a muszę szukać pracy. Nie wiem jednak jak miałbym chodzić do pracy, bo prawdopodobnie do końca października, jeśli nie dłużej, będę miał poranne około 2-godzinne bóle. Co mam robić? Muszę iść do lekarza rodzinnego po skierowanie do neurologa do którego dostanę się po kilku miesiącach? Dodam, że mieszkam w okolicach Trójmiasta i mogę pojechać do dowolnego miasta na Pomorzu w celu szybkiego kontaktu z lekarzem, bo nie jestem w stanie iść do normalnej pracy, a moja rodzina twierdzi, że bóle to moje fanaberie i mówi, że nie zamierzają mnie utrzymywać. Dodam, że chociaż jaskry nie mam, to jestem ślepy na jedno oko, a w drugim mam dużą krótkowzroczność.
A, przepraszam za chaotyczny post. Jeśli można, to prosiłbym o namiary do dobrego neurologa. W moim ośrodku zdrowia przyjmuje również lekarz rodzinny, które jednocześnie jest neurologiem. W ostateczności wybiorę się do niego, chociaż nie przepadam za nim.
nigdy nie byłem u lekarza, ale po pięcioletnich bólach, które wyglądają w ten sam sposób mogą z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że cierpię na klasterowy ból głowy. Bóle pojawiają się różnie, czasami trwają po dwa tygodnie, czasami po kilka miesięcy. W czasie każdego epizodu pojawiają się bóle zarówno słabe, jak i mocne. Nie wiem, jak oceniać skalę bólu, ale jeśli według skali bólu zamieszczonej na stronie internetowej myślę, że było to 9. Oczywiście nie jestem w stanie nic robić, mogę tylko jęczeć i płakać. Nie chodziłem do lekarza, bo studiowałem i gdy dopadał mnie ból to po prostu nie szedłem na zajęcia, co nie wiązało się z żadnymi konsekwencjami. Jakoś nigdy nie miałem zaufania do lekarzy, nie wierzyłem że mogliby mi pomóc. Kiedyś miałem stwierdzoną jaskrę i myślałem, że to przez to boli mnie głowa. Poszedłem podczas ataku zmierzyć ciśnienie w oku, wszystko w normie. Potem następni okuliści stwierdzili, że jaskry jednak nie mam, a więc zacząłem szukać innej przyczyny. Tak doszedłem do klasterowego bólu głowy. Teraz jednak skończyłem studia, ból powrócił, a muszę szukać pracy. Nie wiem jednak jak miałbym chodzić do pracy, bo prawdopodobnie do końca października, jeśli nie dłużej, będę miał poranne około 2-godzinne bóle. Co mam robić? Muszę iść do lekarza rodzinnego po skierowanie do neurologa do którego dostanę się po kilku miesiącach? Dodam, że mieszkam w okolicach Trójmiasta i mogę pojechać do dowolnego miasta na Pomorzu w celu szybkiego kontaktu z lekarzem, bo nie jestem w stanie iść do normalnej pracy, a moja rodzina twierdzi, że bóle to moje fanaberie i mówi, że nie zamierzają mnie utrzymywać. Dodam, że chociaż jaskry nie mam, to jestem ślepy na jedno oko, a w drugim mam dużą krótkowzroczność.
A, przepraszam za chaotyczny post. Jeśli można, to prosiłbym o namiary do dobrego neurologa. W moim ośrodku zdrowia przyjmuje również lekarz rodzinny, które jednocześnie jest neurologiem. W ostateczności wybiorę się do niego, chociaż nie przepadam za nim.