Strona 1 z 1

kawa mnie ratuje

: 10 maja 2014, 14:17
autor: Blaise
Piszę pierwszy raz, mam 50 lat, cierpię na od KBG od 35 lat. Ostatnio ból pojawia się co trzy lata. Dopiero parę lat temu stwierdziłem, że to klaster. Lekarze nie wiedzieli co mi jest. Wywolywaczem zdecydowanie jest alkohol, poza tym trudno mi to stwierdzić, ale jak mniej jem to jest lepiej. W okresach nawrotów często mam ataki rano. Po zasięgnięciu różnych informacji na stronach i forach KBG, również zagranicznych, i przetestowaniu różnych środków stwierdzam, że zdecydowanie w czasie ataku pomaga mi zwykła czarna kawa po turecku. Normalnie kawy nigdy nie piłem. Może to nie jest ratunek dla wszystkich, ale u mnie działa zawsze i wyraźnie.

Re: kawa mnie ratuje

: 10 maja 2014, 18:08
autor: gadek80
Witam

Z pewnością wypróbuję, bo z tego co widzę, że u Ciebie jak i u mnie alkohol bardzo wzmaga ból, przez co w okresie kiedy mam ataki, nie pije alkoholu, bo potem cierpię na bóle w LEVEL-u 8-9.
Ja zażywam Pyralginę sprint, także teraz będę ją dodatkowo popijał czarną kawą :)
Podobna takie leki jak Pyralgina nie działają, ale i tak to będę robił dla własnego spokoju.

Pozdrawiam Maciek

Re: kawa mnie ratuje

: 11 maja 2014, 07:51
autor: piter
Panowie . Owszem kawa na pewnym etapie epizodu sprawia wrażenie , że pomaga . Chwilowo pewnie wzrasta ciśnienie u osób predysponowanych do skoków ciśnienia . U mnie też . Ale kawa i pyralgina to na dłuższa metę niezbyt dobry pomysł dla organizmu :) . Blaise - faktycznie nie jedzenie i nie spanie w trakcie epizodu pomaga wyciszyć ataki ; ale ile można nie jeść i nie spać ? :D Nasz prezes gnatek coś by o tym napisał jest chyba rekordzistą .

Re: kawa mnie ratuje

: 12 maja 2014, 19:14
autor: gadek80
Na dłuższą metę leki i kawa na pewno nie są dobrym rozwiązaniem, ale jeżeli w moim przypadku sezon KBG trwa 3 tygodnie, to myślę, że nie zrujnuję tym swojego organizmu :)
Byleby mnie spokojne sumienie, że się coś zrobiło przeciwko bólowi.

Re: kawa mnie ratuje

: 22 maja 2014, 20:39
autor: gadek80
No niestety jednak się sprawdziło. Kawa i pyralgina nie pomaga. Był to tylko inny atak bólu,który się wcześniej skończył.
Przedwczoraj uderzył mnie ból koło 12:00, od razu kawa, dwie saszetki pyralginy, czekam i nic.
Dobiło do ósmego levelu i trzymało, 1,5 godziny.
Także trzeba czekać, aż się skończy :/

Re: kawa mnie ratuje

: 11 sty 2015, 14:10
autor: Liliana
Panowie, nie rujnujcie sobie śluzówki żołądka NLPZ-tami.
Stwierdzono,że u osób cierpiących na KBG, występuje wysoki odsetek chorych na chorobę wrzodową :( Przyczyna - duże ilości przyjmowanych leków p.bólowych, głównie tych z grupy NLPZ (najłatwiejsze w dostępie, a i niektórzy lekarze nie mają oporów zlecać ich na długą metę).
Leki tej grupy koszmarnie niszczą śluzówkę żołądka (oczywiście jeśli zażywane są częściej niż doraźnie czyli np. boli ząb lub zwyczajnie głowa).
Do tego stopnia, że może ona (śluzówka)podkrwawiać, w sytuacji stwierdzonych nadżerek czy wrzodów może dojść łatwo do perforacji!
Był czas, że Pyralgina była sprzedawana na receptę (nie bez powodu przecież!), ale chyba producent się burzył i wróciło do normy.
Dobrze, że przynajmniej Ketonalu(!) nie można kupić ot, tak.

Kawusia (tak jak Piter pisze) owszem, ten smak..., aromat... a jeśli jeszcze choć trochę pomaga to, ech... :wink:
Pozdrawiam znad filiżanki kawy :P

Re: kawa mnie ratuje

: 22 sie 2015, 10:29
autor: Wali93
2 lata temu podczas ataku wypijałem energetyk. 5 min i po ataku. Teraz moglbym wypic moze kawy i energetykow a i tak boli. Efekt uboczny był taki że przytylem 10 kg :D ale teraz chudnę :)

Re: kawa mnie ratuje

: 22 sie 2015, 19:31
autor: Olek
:wink: :lol: :lol: :lol:

Re: kawa mnie ratuje

: 28 paź 2015, 22:25
autor: Blaise
Od ostatniego mojego posta (maj 2014) nie miałem ataków. Może wiek robi swoje. Podobno na starość KBG zanika. Teraz mam 51 lat, wiem, że to jeszcze nie starość. Czekam na nawrót - przewiduję, że nastąpi to mniej więcej w grudniu 2016. Na razie jest dobrze. Teraz kawy w ogóle nie piję. Może nawrót choroby będzie później. Myślę, że powolne wygaszanie choroby z wiekiem jest jakąś nadzieją. Nie wiem czy inni też obserwują takie zjawisko.

Re: kawa mnie ratuje

: 28 paź 2015, 23:02
autor: Liliana
Witaj :)
Cieszę się, że masz sprawdzony środek do walki z KBG :)
Na mnie kawa, niestety, nie działa. Piję jej dużo, zawsze piłam.
Dopóki nie miałam Litu nic nie pomagało na Hortona.
Kaweczkę wypijam co dnia w ilościach, powiedzmy..... niezdrowych. No cóż, smakuje mi.
Ale nie jest ani triggerem, ani lekarstwem na ten ból.

Pozdrawiam serdecznie :)

Re: kawa mnie ratuje

: 14 gru 2015, 19:10
autor: narcissus
Coś w tej kawie jednak musi być, skoro wątek powstał w ogóle. U mnie 2-3 kawy hipermocne na zejściu już z ataku sprawiają, że ból potrafi ekspresowo zleźć ze mnie do pełnego zera. Ratowałem się nie raz, kiedy było nie za przyjemnie jeszcze, a na rzyg się zbierało. Paradoksalnie obywa się bez womitacji właśnie po spożyciu i przynosi ulgę.

Re: kawa mnie ratuje

: 09 cze 2017, 00:34
autor: Blaise
Mam kolejny nawrót bólu, po 3 i pół roku. Mam obecnie 53 lata. Bóle zaczęły się 21 maja 2017. Przewiduję, że skończą się około 20 czerwca. Teraz jest najgorszy moment, tzn. bóle pojawiają się bez wywoływacza, którym w moim wypadku zawsze jest alkohol. Zawsze rozpoznaję nawrót okresu bólów po wypiciu jednego piwa. Teraz w ogóle nie piję alkoholu. Bóle pojawiają się jednak w nocy, lub podczas odpoczynku. Kawa jest dla mnie nadal ratunkiem. Kiedy czuję atak od razu zaparzam kawę, wypijam dosyć szybko i ból mija. Niezależnie od tego czy to dzień czy noc. Nie zamierzam się katować, wolę nie spać, ale nie cierpieć. Na razie jest nie najgorzej. Nie wiem czy przyczyną dobroczynnego wypływu kawy są moje predyspozycje do skoków ciśnienia, czy jakieś inne właściwości kawy. W każdym razie wydaje się, że dotrwam do końca okresu w dobrej formie. Dodam tylko, że kiedy nie mam nawrotów bólu kawy nie pijam. Pozdrawiam

Re: kawa mnie ratuje

: 11 cze 2017, 15:17
autor: Blaise
Muszę jednak trochę zweryfikować swoje informacje. Miałem dwa dni temu bardzo silny atak i kawa nie pomogła. Tzn. zwykła, względnie mocna, kawa nie pomogła. Prawdą zatem chyba jest, że kawa pomaga tylko na pewnych etapach epizodu. W okresie szczytowym może nie pomagać. Jednak nie wiem do końca ponieważ nie zastosowałem radykalnego posunięcia jakim byłaby kawa-siekiera. Ale po prostu trochę się obawiałem o serce. Co jednak przy okazji zauważyłem? Następnego dnia postanowiłem spróbować podtrzymywać ciśnienie za pomocą takich środków jak ruch fizyczny i picie dużych ilości wody (dużych tzn. na granicy przyswajalności przez organizm). Dodam, że przez cały dzień nie jadłem. Dzień przeżyłem bez bólu, czując jednocześnie, że atak jest cały czas możliwy, że w głowie siedzi jakaś bomba. Atak przyszedł dopiero w nocy - tak jak myślałem - w momencie odpoczynku i obniżenia ciśnienia. Nie zważając na to, że jest noc, i że dobrze byłoby się wyspać, wypiłem normalną kawę i popiłem bardzo dużą ilością wody mineralnej (popijam częściowo również wodą Zuber, zawierającą dużo litu). Ból minął. Dotrwałem do rana bez bólu i w miarę się wyspałem. Dzisiaj jem normalnie, piję dużo wody mineralnej, wypiłem jedną kawę. Dużo chodzę. Nie mam ataków. Przypuszczalnie epizod powinien zakończyć się za 10 dni.

Re: kawa mnie ratuje

: 29 sie 2017, 16:59
autor: katja
Mnie zaś albo pomaga kawa albo kwas tolfenamowy - https://portal.abczdrowie.pl/kwas-tolfe ... lasciwosci moim zdaniem jedna z lepszych metod na ból głowy, przynajmniej pomógł mojej mamie