Osoby, które zadeklarowały członkostwo w Stowarzyszeniu Chorych na Klasterowe Bóle Głowy, prosimy o opłacenie składki członkowskiej (60zł) za rok 2024.
Stowarzyszenie Chorych na Klasterowe Bóle Głowy
Bank PKO BP - Nr 93 1020 4391 0000 6102 0157 5935
Tytułem: składka członkowska 2024
Uwaga! Jeśli wpłacacie składkę w czyimś imieniu, z czyjegoś konta lub wpłacacie na poczcie, wpiszcie w tytule wpłaty imię i nazwisko osoby, której wpłata dotyczy.

Boję się, że to klaster... :(

Jak to wygląda u każdego z nas, jak sobie radzimy, problemy, trudności, zwycięstwa, pytania.
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Witam... chciałabym opisać swoją historię, prosić o pomoc, porady... Z góry przepraszam, że się rozpiszę, ale chcę podać jak najwięcej szczegółów...

Mam 27 lat. Od ładnych kilku lat miewałam w moim odczuciu wówczas dość silne bóle głowy (dziś już myślę, że jednak wcale nie były aż tak silne). Muszę nadmienić, że jestem osobą baaaardzo nerwową, żyję praktycznie w wiecznym i codziennym stresie. Tak też bóle często pojawiały się po nerwowych sytuacjach. W 90% ból był zawsze zlokalizowany po lewej stronie, nad okiem. Pomagał ibum i sen. Ból był mocny, ale znośny. W ostatnim czasie mam wrażenie, że niekiedy to oko też lekko łzawiło. Sama interpretowałam to jako migrenę, ale nigdy z tego powodu się nie leczyłam, nie było to uciążliwe.

Historia jednak zaczyna się zaledwie kilka dni temu...

Znów złapał mnie ból nad lewym okiem, żeby go nie czuć dla wygody przyjęłam ibum. Przeszło. To było pod wieczór. Następnego dnia obudziłam się - znów ból w tym miejscu i tak jakby ogólnie całej głowy, tak też znów przyjęłam rano ibum, żeby ból się nie rozwinął. Przeszło. Ok. godziny 18-19 zaczęłam odczuwać znów ból, tylko... tym razem po prawej stronie! Też nad okiem, trochę może w oczodole, ale PRAWYM (co na ogół nigdy się nie zdarzało). Stwierdziłam, że tym razem nie wezmę tabletki, muszę przetrzymać, ból był zwyczajny, umiarkowany, normalnie funkcjonowałam. Ok. godziny 22 położyłam się (ale nie spać), wzięłam ze sobą laptopa. Niestety w leżeniu ból się nasilał, aż mną trochę rzucało (byłam niespokojna, wierciłam się), ale twardo buszowałam na laptopie. Zaczęło mi łzawić to prawe oko, poczułam, że mam zatkaną prawą dziurkę nosa (bywało już podobnie przy tych mocnych, ale zupełnie znośnych bólach po lewej stronie). Poszłam się kąpać - stwierdziłam, że "w pozycji nielezącej" jest lepiej, choć ból czułam, chyba nawet w całej lewej połówce. Oko nie łzawiło, łzawiło tylko, gdy się położyłam. Po kąpaniu położyłam się spać..ciężko mi było znaleźć dogodną pozycję, oko zaczęło łzawić, ból był mocny, ale znośny (nawet nie przyjęłam ibum). Zasnęłam. Niestety... 6.30 obudził mnie silny ból po tej prawej stronie (nigdy się nie zdarzało, żeby ból głowy mnie budził). Oko było mokre, łzawiło, wyciek z nosa lekki, jak przy katarze. Myślałam, że zaraz zasnę, ale ból był bardziej nieznośny niż zwykle. Siadałam na łóżku, kładłam się, znów siadałam. Nie wiedziałam, co się dzieje, bałam się... W końcu wstałam, chodziłam chwilę po mieszkaniu, bo wtedy ból mniejszy, spojrzałam w lustro i się przestraszyłam. Spojówka czerwona, oko łzawi i... powieka górna napuchnięta! Dość mocno. Nie wiem, czy to opadająca powieka czy po prostu z napuchnięcia - ale część obrazu od góry miałam przysłonięty powieką. Położyłam się, próbowałam zasnąć, przeleżeć. W końcu ułożyłam się po przeciwnej stronie - na lewym boku i jakoś było to znośne. Po ok 1,5h-2h zaczęłam przysypiać, oko przestało łzawić. Przysnęłam jeszcze na godzinę. Gdy się obudziłam głowa dalej bolała, już znośnie, cała prawa strona, ale miałam dość, więc przyjęłam ibum, po czym ból całkowicie ustał tego dnia i następnego dnia bolała mnie znów głowa dla odmiany nad lewym okiem, ale bez dodatkowych objawów ze strony oka i nie tak mocno. Dziś jest drugi dzień od tej nocy...czuję przeszycia bólu sekundowe w prawym oku lub w innej części po prawej stronie głowy i czekam na kolejny atak... :( Po tej prawej stronie także wyczuwam palcem poszerzoną tętnicę skroniową. Nie widać jej, ale czuć "pod palcem". Po lewej stronie tak nie jest.

Z objawów wynika mi, że to klasterowy ból głowy, w migrenie nie ma takich objawów ze strony jednego oka :(
Będę wdzięczna za wszelkie sugestie...
Awatar użytkownika
gnatek
Przewodnik
Posty: 994
Rejestracja: 26 paź 2008, 19:42

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: gnatek »

odpręż się, zrelaksuj i nie rób scen. jedną z cech charakterystycznych dla kbg jest jego siła. z pewnością w czasie ataku żaden klasterowiec nie będzie siedział na laptopie albo urządzał kąpiele, niezależnie od tego jak brudnym byłby wówczas. no i zbawcze działanie ibum jest zupełnie z innej bajki. tak więc głowa do góry ( jak akurat nie boli) i wyluzuj. a może odwiedziłabyś lekarza ?
podrawiam
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Tak zrobię, lekarza odwiedzę na pewno i wykonam niezbędne badania.

W kwestii bólu - chodziło mi o ten, który wybudził mnie w nocy. Wcześniejsze bóle opisałam jako przedwstęp, wiem, że raczej klasterem nie były.

Ból w środku nocy był naprawdę silny, nie mogłam leżeć, ani zasnąć (pierwszy raz czułam w takim natężeniu ból głowy, pierwszy raz też mnie wybudził, wg skali wydaje mi się, że mogła to być 7). No i przede wszystkim objawy towarzyszące - oko po stronie bólu było czerwone, mocno łzawiło, a powieka była porządnie napuchnięta. Oczywiście wolałabym, żeby była to tylko histeria, ale czytałam już wiele historii osób cierpiących na klasterowe bóle głowy i zauważyłam, że niekiedy choroba zaczyna się lżejszymi bólami i nie tak bardzo częstymi... Chciałabym bardzo, aby to był pojedynczy przypadek, ale w migrenie takich objawów od strony oka chyba nie ma...
Aleko
Site Admin
Posty: 456
Rejestracja: 13 cze 2007, 23:59

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: Aleko »

Witaj,z tego co wiem ból oczodołu,oka zdarza się przy migrenie również,dlatego niezbędna jest Twoja wizyta u lekarza neurologa w celu zdiagnozowania.Trzymaj się.
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Tak też przez wiele lat, sama sobie "wróżyłam", że na pewno mam tylko migreny. Nigdy nie było takich dodatkowych objawów. Dopiero one mnie wystraszyły i zastanowiły... stan oka w trakcie bólu i jego natężenie. Na pewno wykonam tomografię dla sprawdzenia i udam się do prof. Prusińskiego, o którym dowiedziałam się z tego forum :)
dziękuję za odpowiedzi! pozdrawiam
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Dzień dobry. Wpisuję się raz jeszcze, ponieważ dalej męczą mnie bóle głowy... Zapisałam się do neurologa i na rezonans magnetyczny, ale termin jest dopiero na koniec listopada. :( Wiem, że na forum nikt mi nie odpowie jednoznacznie, ale mam dwa główne pytania... bardzo proszę o pomoc...

Czy klasterowy ból głowy zawsze musi boleć na takim nieznośnym poziomie? Może początki choroby mogą być łagodniejsze? Oraz czy zawsze napad trwa książkowo do 180 minut? Nie może to być dłuższy czas? Czytałam już wiele historii i niektórzy piszą, że ból jest ciągły przez wiele godzin/dni, inni z kolei, że ból na poziomie 6 był diagnozowany przez lekarzy jako klaster... Dostałam już tutaj odpowiedź, że na podstawie tego, co opisałam, tak nie wygląda klaster, bo klastery są silniejsze, straszniejsze... Nie powiem - uspokoiła mnie ta odpowiedź. Ale analizując dalej, wydaje mi się, że objawy są dość klasyczne. :(

Otóż od tamtej pamiętnej nocy dla mnie z największym w życiu bólem głowy (po prawej stronie) minęły 2 tygodnie. Był na poziomie ok. 7, tak jak opisałam powyżej. Towarzyszyło zaczerwienienie spojówki, opuchlizna powieki, łzawienie i wyciek z nosa. Pierwszy raz w życiu coś takiego.

Przez ten czas przez 3 dni odczuwałam ból w lewym oczodole (ten ból towarzyszy mi od kilku lat, od czasów studiów, zawsze w tym miejscu, dość silny, pojawia się czasem kilka razy w tygodniu, czasem kilka w miesiącu, niesystematycznie. Zawsze po wyspaniu się przechodził, teraz przechodzi..ale na następny dzień, bo dalej budzę się z tym bólem). Zaczęłam to wiązać, czy to przypadkiem od kilku lat nie były już zwiastuny klasterowego bólu głowy, tylko na znośnym poziomie? Nie wiem, ale ból po lewej stronie mnie mniej niepokoi....

Z kolei ta nieszczęsna prawa strona...
Od tamtej pamiętnej nocy ból po prawej stronie pierwszy raz chwycił po tygodniu. W prawym oczodole, dość silnie, ale zasnęłam (więc nie aż tak silnie :) i obudziłam się bez bólu. Zbagatelizowałam to, bo to naprawdę drobiazg.
Z kolei dziś mijają dwa tygodnie no i... wczoraj wieczorem przysnęłam, po ok. godzinie ktoś mnie gwałtownie wybudził... po chwili stwierdziłam, że czuję lekkie ćmienie w tym prawym oczodole i może być z tego ból. Wstałam. Ból się nasilał. Mniejszy jednak niż poprzednio, poziom ok. 5-6. Bez objawów ze strony oka (zapchana tylko prawa dziurka nosa, ale być może to nie miało z tym związku). Co charakterystyczne - ból prawy oczodół, silniejszy niż zwyczajny ból, promieniujący na tył głowy, prawą część szyi aż do ramienia! Pierwszy raz coś takiego mi się zdarza. Przy niektórych ruchach szyi nasilający się. Czytałam, że tak jest w klasterze... Wiem, że na forum są teorie powiązane z odcinkiem szyjnym kręgosłupa, miałam 3 lata temu robiony rezonans odcinka szyjnego - całkowicie czysty, zero przepuklin i nawet wypuklin. Z bólem zasnąć się udało. Obudziłam się i dalej dość mocno boli. Więc trwa to dłużej niż typowy napad, na znośnym poziomie...ale podobnie zlokalizowany jak klaster... nie wiem już, co o tym myśleć :(

EDIT:
Jest godzina 19 i od nocy ból nadal się utrzymuje. Było może ok. 20 minut przerwy. Ból się nasila i potęgują się objawy - po prawej stronie piecze i łzawi oko, jest wyciek z nosa po tej stronie, zatem chyba dołączam do grona klasterowców :( bo chyba objawy są już typowe... i do niczego innego ich dopisać nie mogę...
kasia0493
Nowicjusz
Posty: 35
Rejestracja: 17 cze 2009, 22:42

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: kasia0493 »

Witaj bardzo-smutna. Spróbuję Ci odpowiedzieć na nurtujące Cię pytania, chociaż inni Klasterowicze mogą być innego zdania, bo każdy z nas inaczej znosi ból, inaczej sobie radzi z tym bólem, ale każdy z nas cierpi w większym lub mniejszym stopniu. Pytasz " Czy klasterowy ból głowy zawsze musi boleć na takim nieznośnym poziomie" i " czy zawsze napad trwa książkowo do 180 minut?" Odpowiadam, że nie zawsze, występuje w różnych nasileniach, a długość napadu jest różna. Nawet u tego samego klasterowicza napad może trwac kilka minut i może być znośny a innym razem może trwać całą noc i dzień z bardzo krótkimi przerwami. Początki choroby u mnie były łagodniejsze, miałam wówczas 16-17 lat, bóle pojawiały się nad ranem i nie były tak silne i wtedy mogłam jeszcze przesypiać. Występowały również w ciągu dnia, już silniejsze, trwały do ok.godziny. Zażywałam wtedy różne tabletki przeciwbólowe, czy pomagały, nie wiem, ból mógł samoistnie ustąpić. Jak czytam te Twoje posty to przypominają mi się początki mojej choroby, bo oprócz tych typowych bólów po jednej stronie występowały u mnie jeszcze inne - bolała cała głowa, silne pieczenia i kłucia. Z tego też powodu trudno było zdiagnozować te moje dolegliwości, podobnie może być u Ciebie. Przy typowych klastrach ból występuje zawsze po jednej stronie, pozycja leżąca i sen wzmagają ból. W okresie nawrotu choroby każdy z klasterowiczow boi się snu, sypiają w pozycji siedzącej. Ostatnio neurolog powiedział mi, że u klasterowiczów nie występują migreny. Ja mam wątpliwości co tego stwierdzenia. Pozdrawiam i życzę spokojnego czasu.
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Dziękuję Kasiu za odpowiedź! Tak właśnie podejrzewałam, że to łagodne złego początki... Wczorajszy atak skończył się po 20tej, nagle, sam. Każdego czasem boli głowa, ale ten ból jest całkiem inny, choć jeszcze nie tak silny, to inny...stąd właśnie wnioskuję, że to początki. Teraz tylko czekać na wizytę u lekarza...
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

dzień dobry,
wpisywałam się na koniec czerwca po epizodzie silnego bólu z towarzyszącym łzawieniem oka, jego zapuchnięciem, zatkaniem nosa... Od tamtej pory zdarzały się delikatne bóle, bez towarzyszących objawów. Trochę zapomniałam. Do wczoraj...

Wczoraj znów, po tej samej stronie, pojawił się ten ból. Zaczął się o godzinie 18tej, trwał całą noc, trwa do tej pory.. już tracę nadzieję, czy kiedyś przestanie... Ibum wycisza ból delikatnie... Boli nad prawym okiem, choć chyba więcej punktowo z tyłu, z prawej strony. Ból schodzi nawet jakby na szyję, po prawej stronie..dosłownie mam wrażenie jakby żyły mnie w niej bolały... Oko lekko łzawi, wyciek z prawej dziurki nosa... Wiem, że Państwa bóle są dużo, dużo gorsze... Wiem też, że klaster trwa krócej...a u mnie to trwa praktycznie cały czas, w nocy ból wybudzał, może na chwilę słabnie i znów boli mocno... Czy to właśnie mogą być takie początki tej choroby? Ja wiem, że nikt nie postawi tu diagnozy :( ale rezonans mam na koniec listopada dopiero, wizytę u neurologa też... a ta niepewność wykańcza.. Przeczytałam o tej chorobie już bardzo dużo... to straszne! Współczuję bardzo... boję się, że dołączę do tego grona, tym bardziej mi smutno, bo mam już jedną poważną chorobę serca i moje życie nie wygląda jak innych młodych ludzi.. i jeszcze to :( Przekopałam internet, ale przy innych chorobach, przy migrenie - nigdy oko nie łzawi, to charakterystyczne dla Hortona :(
Awatar użytkownika
nadzieja
Przewodnik
Posty: 518
Rejestracja: 05 maja 2008, 12:07

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: nadzieja »

Witaj "bardzo smutna"
cierpliwie poczekaj na wizytę u lekarza, badania, rezonans i nie dołuj się na zapas ani smutnym i pesymistycznym nikiem, ani nie strasz siebie, że to od razu klaster, nikt nie chce mieć klastera:)
a z tego co piszesz mogą to być migreny, które mają wspólne objawy z klasterem, bo i zaczerwienienie oka, łzawienie i ból jednostronny...
idź do lekarza, wypróbuj leki typowo migrenowe a nie "ibum " i "apap" itp, bo to nie pomaga na klasterowe bóle głowy a na migreny również bardzo rzadko... niestety...
a piszesz,że jesteś bardzo nerwowa i stresujesz się, stres nie pomaga w jakimkolwiek rodzaju bólów głowy... odpręż się, nie myśl o najgorszym :) trzymam kciuki, żeby wszystko u Ciebie poszło jak najlepiej:)
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Nadziejo... dziękuję, naprawdę przynosisz nadzieję! :)

Ale czy naprawdę przy migrenie też łzawi jedno oko? Dużo czytałam i wszędzie było napisane, że tylko przy klasterach :( Od kilku lat w zasadzie mam silne bóle w lewym oczodole, zazwyczaj właśnie po stresie i to interpretowałam jako migrenę. Od czerwca tego roku ból podobny (choć chyba silniejszy), w prawym oczodole, ale + łzawienie, wyciek z nosa itp.

Udało mi się dostać do neurologa (lekarz rodzinny dopisał "pilne" na skierowaniu). Opowiedziałam wszystko i diagnoza brzmiała: "to są bóle pochodzenia klasterowego, TO NIC TAKIEGO, ale uciążliwe". I to wszystko! Zero wyjaśnienia (dobrze, że czytałam i trochę wiem). Dostałam skierowanie na rezonans, prosiłam by dopisać pilne (bo mam podejrzenie gruczolaka przysadki i może stąd te bóle...?), ale pan doktor się nie zgodził. I mam termin na kwiecień 2014 r. :( Oczywiście żadnych leków nie dostałam... :( Tymczasem znów chwycił mnie ból po prawej stronie..... :(
Awatar użytkownika
nadzieja
Przewodnik
Posty: 518
Rejestracja: 05 maja 2008, 12:07

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: nadzieja »

trzeba mieć nadzieję i myśleć pozytywnie, psychika to połowa sukcesu, bo inaczej żyć się odechciewa.
a współczuję Ci bardzo, ale niestety te kolejki do lekarzy i na badania są starszne... zyczę cierpliwości i zobaczymy co przyniesie czas:) oby to jednak nie był klaster, bo to bardzo wredne i uciążliwe i lepiej nie mieć takiego "faceta":)
spróbuj leków stosowanych na klastera i tlenu... poczytaj na ten temat na forum, spróbuj równiez leków stosowanych na migrene, a moze akurat, ktoryś zadziała;)
a podejrzenie gruczolaka... powiem Ci, jak coś "siedzi w głowie", a nie powinno tego być, to oczywiście,że moze powodować ból głowy i wiele lekarzy tak uważa.
a łzawienie oka, powiem Ci,ze poznałam na studiach dziewczynę, ma bóle głowy, lewe oko jak ja, łzawi jej oko bardzo, ale ma stwierdzoną migrene, bo jej tabletki przeciwbólowe stosowane typowo przy migrenach pomagają, czego jej bardzo zazdroszczę, ale dobrze,że ma choć tyle szczęścia:)
mam diagnozę klasterowych bólów głowy, mam tez zdiagnozowany zespół bare lie, tzn migrene szyjną, mam ćwiczenia, pomagają, ale nie do konca... z biegiem czasu dochodzę do wniosku,że u mnie jest to wymieszane... miałam kiedyś tez torbiel przy szyszynce 2,5 cm ( w największym stadium), rósł, aż w pewnym momencie sie wchłonął, zniknął... ale ból zostal...
po 5 latach chronicznego jak sądziłam klastera, byl spokój, robie specjalne ćwiczenia, rozciąganie kręgosłupa itd, by zmniejszyc ucisk na nerwy w kręgosłupie szyjnym...
2 lata spokoju - bo ból 2-3 razy w miesiącu tylko występował,
niestety, rok temu klaster wrócił, identycznie jak kiedyś, obecnie nawet tlen mi nie pomaga, nie pomaga nic, żadne leki... ćwiczenia, nic...
ale trwa to krócej, bo 2-3 miesiące od grudnia do lutego, i przechodzi, potem maj- czerwiec znowu... po 2-4 ataki na dobę...
ale to i tak lepsze niż non stop jak kiedys.
a jak nie boli działam, tzreba żyć pełną para, bo życie ucieka:) a lat przybywa :D i tzreba sobie osładzać życie na wieeele sposobów i mieć nadzieję,że będzie lepiej:) nadziei nigdy na wiele;)
wyprobuj różne leki migrenowe i stosowane przy kalsterze, może akurat zmniejszą ból:) probuj, tzreba szukać sposobu na siebie;) i nie poddawaj się i OGRANICZ STRES:) wiecej relaksu, uśmiechu, seksu, spacerów, zakupów, co tylko chcesz i co działa:)
poczytaj tez forum :) może znajdziesz jeszcze coś ciekawego:) kiedys bardzo dużo pisałam, cos tam po mnie zostało, może Ci się coś z tych moich "wypocin pseudo twórczych " przyda:)
pozdrawiam serdecznie;)
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Nadziejo, Droga Nadziejo! :) ogromnie współczuję Ci tego paskudztwa... a jednocześnie tak bardzo podziwiam Twój optymizm... Dużą część forum już przeczytałam, także Twoje posty :) podglądam Was od czerwca. :) Podziwiam za siłę... choć z drugiej strony - co można zrobić? Trzeba żyć... Ja żyję z dokuczliwą arytmią serca, z wiekiem coraz bardziej dokucza, bo latka lecą ;) Teraz jeszcze być może to jeszcze... Problem w tym, że ja dla odmiany jestem pesymistką, dlatego taką postawę naprawdę BARDZO podziwiam :) Przeraża mnie to, jak piszecie, że klaster trwa tak długo? Jak wtedy żyć? To okropne... Oglądałam na YT filmiki osób z atakami klasterowego bólu. Jedna kobieta wręcz sobie rwała włosy z głowy... Jak wtedy funkcjonować? Pracować? Nie wyobrażam sobie tego, dlatego tak bardzo się boję....

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i wsparcie :) Dodają otuchy :) I dziękuję za pomysł! Na tym neurologu, który mnie zignorował, świat się nie kończy, spróbuję się wybrać do innego i może przepisze najpierw jakieś leki na migrenę, potestuję reakcję (bo rodzinny lekarz pewnie nie będzie się aż tak znał). Mieszkam niedaleko Łodzi, a wiem (z Waszego forum), że w Łodzi przyjmuje wybitny pan profesor w kwestii klasterów właśnie. Może do niego... Przeglądałam leki, które można przyjmować w klasterze, jeden z tych leków jest wybitnie na serduszko i przy mojej arytmii jest na przykład bezwzględnie zakazany. Dlatego muszę ostrożnie... w moim przypadku nawet niektóre antybiotyki mogą narobić niezłego bałaganu w sercu... ech, ciężkie to życie, ale poczytam jeszcze kilka razy Twojego posta, może zarażę się choć troszkę nadzieją :) i optymizmem.

Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :) i życzę jak najmniej tych paskudztw! a najlepiej w ogóle...
Awatar użytkownika
nadzieja
Przewodnik
Posty: 518
Rejestracja: 05 maja 2008, 12:07

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: nadzieja »

to prawda, przy arytmi musisz bardzo uważac na leki, ale szukaj róznych opcji, róznych lekarzy i tych leków, które Ci nie zaszkodzą:)
jeśli pomaga Ci "ibum", to też mało prawdopodobne,żeby to był typowy kalster, na klastera ibum , apap itd nie pomaga nigdy.
Swiat byłby piękny gdyby pomagał, nikt na tym forum nie musiałby się męczyć, łykalibyśmy tabletki i spokój :D życie byłoby zbyt piękne... a klaster to jak wredna teściowa, bezzębna, zastanawiasz się jak mogła Cię pogryźć,a jednak dała radę:)
klaster też często wygrywa, bo mało co na niego pomaga... ja niestety nawet już na tlen nie reaguje...
a kiedy wraca, bardzo źle się funkcjonuje, ale tzreba próbować,żeby mieć siłe wytrzymać kolejny atak, nie można się poddać, bo deprecha murowana... i trzeba starać się żyć normalnie jeśli atak mija,
a gdy jest lepiej, trzeba nadrabiać:)
ja po gorszych dniach mam nadmiar energii :) wstaje o 4 rano, chodze spać o pólnocy:) studia, wolontariaty i wiele innych prywatnych spraw i chce się żyć, tym bardziej jak widzi się efekt :D a gdy ból wraca mam o czym myślec i co wspominać i czekać kiedy znowu klaster się znudzi i mnie opuści, a wtedy będe nakręcona i pełna zycia :)
cieszę się,że mój post Ci choć trochę pomógł... :oops: :D
a nie podziwiaj mojego optymizmu, tylko się "zarażaj":D to na serduszko CI nie zaszkodzi a pomoże;) a nastawienie dużo zmienia;)
i nie stresuj się na zapas:) bo szkoda zdrówka :) i szkoda życia, bo latka lecą... oj lecą, nawet ja już jestem podwójnie pełnoletnia, 18,21, 22... i leci dalej, dalej... aczkolwiek... kazdy rok to nowe wyzwania,cele, nowy etap w życiu i realizacja, bo ciagle coś się dzieje:)
z tym moim optymizmem to staram się, bo miewam tez dużego pecha, bez optymizmu to załamać się można
klaster mi wrócił pod koniec grudnia, wróciły rózne niemiłe objawy jak parominutowa utrata wzroku podczas niektórych atakow, brak czucia w nogach co jakiś czas, aż wylądowałam w gipsie raz, potem drugi raz... kule... koszmar... a lekarze nie mają pojecia dlaczego tak sie dzieje, wuniki mam idealne... a co jakiś czas jest przerażająco...
ale jak zaczęłam dochodzić do siebie, to jest plus, po kulach mam dużo silniejsze "gałęzie łapki" :) wreszcie mogę sobie odkręcić słoik czy butelkę, a nie muszę prosić o pomoc :D to sukces :D
ale bywa cięzko, oczywiście, ale tzreba to przeboleć i żyć dalej, bo inaczej to można sobie palnąć w łep, ale po co uszczęsliwiać tych, których moja egzystencja irytuje, nie mają kalstera, to niech się męczą ze mną :) :twisted: :lol:
trzymaj się cieplutko, pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
herman
Przewodnik
Posty: 547
Rejestracja: 01 sty 2010, 19:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: herman »

MRI szyjnego. Objawy typowe dla problemu z kręgosłupem szyjnym. Do dziś nie rozwiązałem zagadki czy chore serce (dla tych z bólem po prawej stronie) to wynik ucisku w lewej części rdzenia kręgowego czy raczej pośrednia przyczyna bólu głowy. Założę się, że po wykonaniu rezonansu okaże się, że jesteś w posiadaniu co najmniej przepukliny z uciskiem na lewą stronę rdzenia kręgowego. I udowodnij mi, że się mylę ;)
Zresztą "nadzieja" zdaje się potwierdzać ten stan rzeczy:
nadzieja pisze: po 5 latach chronicznego jak sądziłam klastera, byl spokój, robie specjalne ćwiczenia, rozciąganie kręgosłupa itd, by zmniejszyc ucisk na nerwy w kręgosłupie szyjnym...
Spróbuj DELIKATNE masaże rozluźniające mięśnie karku, znajdź dobrą pozycję dla głowy podczas snu (ja mam ucisk po prawej i śpię na lewym boku, poduszkę mam tak profilowaną, że głowa leży w taki sposób, że kręgosłup jest prosto).
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Wspaniała nadziejo i Panie hermanie :) dziękuję Wam za Wasze odpowiedzi i przepraszam jednocześnie, że nie odpisałam, ale ostatnie dni upływały pod znakiem arytmii... Dziś zaś dopadł ból głowy i przypomniałam sobie o klasterach :( boli na tyle mocno dziś, że podwójny ibum nie znieczulił :( tzn. znieczulił, ale nie całkowicie. I co dziwne, boli mnie punktowo (taki rozlany punkt), po jednej stronie (znów tej nieszczęsnej prawej), ale z tyłu głowy...choć zaczynało się nad okiem, a teraz tylko tył głowy i trwa to już kilka godzin. Albo mój klaster jest jakiś atypowy (neurolog osądził, że to klasterowe bóle :(), albo ten ból pochodzi od prawdopodobnego gruczolaka przysadki... Tak czy siak, rezonans coraz bliżej, jeszcze miesiąc, a w pt będę badać pole widzenia...

Drogi hermanie, myślę, że Twój trop może być słuszny. Ja akurat robiłam rezonans jednak, odcinka szyjnego, ok. 4-5 lat temu i lekarz nazwał mnie wówczas "zdrową symulanktą" :D nie było żadnych przepuklin, ani nawet wypuklin, więc myślę, że moje bóle głowy mają inne pochodzenie...ale jakie, to czas pokaże...

Btw. mam przepuklinę i 3 wypukliny w odcinku lędźwiowym :/ znam ten ból w kręgosłupie... i w odcinku szyjnym żadnych tego typu bóli, więc szyjny raczej ciągle jest niestety czysty. Niestety - bo już bym wolała, żeby to było niż klaster. Ileż można, moja arytmia wystarczająco niszczy mi życie :(

pozdrawiam Was serdecznie!
Awatar użytkownika
herman
Przewodnik
Posty: 547
Rejestracja: 01 sty 2010, 19:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: herman »

Co do bólu - mnie boli lędźwiowy, szyjny nigdy. MRI mózgu może pokazać ogniska demielizacyjne.
2 lata temu miałem 3 poziomową przepuklinę, teraz mam 5 poziomową. Jak widzisz postępuje w zastraszającym tempie. Jeżeli nic Cię nie będzie kosztowało zaczekać sobie na MRI kręgów szyjnych to nie odrzucaj tego tropu. Zrobisz sobie MRI kręgów szyjnych i będziesz wiedziała, że tam jest OK. Też zaczynałem od "ja myślę" i "mnie się zdaje" ale od tego etapu przeszedłem do "wiem". Nie ma jak informacja. Mało tego, jeżeli był by cień podejrzenia to zrobił bym rezonans pięty. Wybór należy do Ciebie. Chcesz żyć w kręgu "mnie się wydaje" czy lepiej "wiem, że to nie to".
Pozdrawiam serdecznie i mogę tylko życzyć Ci życia bez bólu (podpieram osobistą modlitwą w tej intencji).
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Herman, masz całkowitą rację! Sprawdzić nic nie kosztuje (poza godzinami wiszenia na telefonie, by dodzwonić się do szpitala i zarejestrować - u nas to jakaś plaga). Coś w tym może być, bo skoro kilka lat temu już miałam tak zniszczony odcinek lędźwiowy, to mój odcinek szyjny też może być w złym stanie... U mnie sprawa o tyle trudna, że może to być też przyczyna gruczolaka.. a może coś jeszcze gorszego? Mam dopiero 27 lat, a tyle chorób, że więcej niż niejeden emeryt :( wiem wiem, użalam się, ale czuję się dziś wyjątkowo paskudnie, teraz ból przeniósł się na oczodół, a ibum nie chce pomóc...

Za modlitwę z całego serca dziękuję :) i odwzajemnia.
Awatar użytkownika
herman
Przewodnik
Posty: 547
Rejestracja: 01 sty 2010, 19:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: herman »

Nie stresuj się za bardzo. Za modlitwę dziękuję, to jedyna inwestycja dzisiaj, na której na pewno nie stracę ;)
Im więcej będziesz czytać o chorobach i więcej będziesz odwiedzać lekarzy tym bardziej chora będziesz ;)
Skoro się jednak modlisz to nie powinnaś mieć nicka "bardzo smutna" ;)
bardzo_smutna
Nowka
Posty: 15
Rejestracja: 30 cze 2013, 20:16

Re: Boję się, że to klaster... :(

Post autor: bardzo_smutna »

Modlę :) ale mimo wszystko czasem ciężko zrozumieć i udźwignąć, szczególnie jak życie doświadcza kolejny raz... Stąd moje stresowanie się, nerwowo jestem "trochę" wykończona - skutki arytmii od najmłodszych lat... ech. A modlitwa to jedyne, co nam czasem pozostaje :) i dodaje siłę...
ODPOWIEDZ