Odnośnie przerw w atakach, to przez 3 lata zdażyło się raz ,że przez 2 tygodnie miałem spokój, tak to niestety codziennie boli. (pomijam tez przerwe podczas brania encortonu za 1 razem).
Co do tlenu wszystko było jak trzeba, problem z tym, że nie działało to na mnie w ogóle a wręcz przeciwinie, co śmieszne podczas ataków zazwyczaj celowo wstrzymuje oddech co czesto daje lekką, ale jednak ulgę.
Co do częstości ataków, standardowo są to 3 na dobe, w tym jeden stały około godziny 22. dwa pozostałe są ruchome, jednak czesto w nocy i po przebudzeniu rano, tzn tak jestem budzony - przez ból. Ataki trwają ok. 40min na maksymalnym poziomie bólu plus 30min rozwijania sie bólu od lekkiego aż do bardzo mocnego i w drugą strone 30min gdy już ból opada, generalnie całość trwa 1,5h z czego te 40min w absolutnej ciszy i ciemności. Podczas ataku (co jest bardzo męczące), najlepiej jak jestem nagi, wszystko co mnie dotyka nawet ubrania, bardzo mnie drazni często tez wydrapuje sobie rany na udach, drapanie daje mi lekką ulgę. Podczas każdego ataku walcze ze sobą, najchętniej uderzałbym głową o ścianę,umywalkę, czasami nie wytrzymuje i tak też robie, ale to rzadkość, zazwyczaj robie to pięścią. Po ataku, nie moge przez godzinę do dwóch jeść, czuje ucisk na żołądku i lekkie nudności. Nie notuje ataków, a raczej dni bez nich, nie jem pomidorów i czekolady bo te momentalnie prowadzą do bólu.
Werapamil brałem do 120mg na dobę (trudność jest taka,ze mam problemy z sercem), teraz mam mieć przerwe właśnie na encorton by troche "odpocząć" i potem mam zacząć znów od 120 a docelowo 360-480 na dobe - plan moich, lekarzach.
Wiem, że zabrzmi to idiotycznie, ale jestem pogodzony z tym bólem, jakoś to znoszę - sam nie wiem jak. Jednak psychika stanowi problem, dlatego też tutaj się zalogowałem, odsuwam się od ludzi, nie wychodzę do kina, na imprezy - wypije wiem,ze zaraz zaboli ale jak tu sie schowac na godzine w ciszy, nie wypije czuje sie niekomfortowo bo też może boleć w dodatku nie wiem kiedy stresuję się i źle bawie, psujac zabawę innym.
Druga połowo z początku mnie wspierała, teraz już otwarcie mówi, że nie może mnie znieść i po prostu mnie zostawia samego gdy boli choć miło wiedzieć, że ktos jest niedaleko, czasami trzeba jednak interwencji drugiej osoby, wezwać pomoc itp.
Krótko mówiąc czuje się z tym cholernym bólem bardzo samotny i bezradny.
D.